sobota, 6 sierpnia 2016

zboczenie















"...a kiedy nastał dzień siódmy ...wstałem o świcie i uderzyłem w korbę 
w stronę krainy czerwonymi wiaduktami porośniętej."  
to mógłby być cytat z "wielkiej księgi wypraw smarem z łańcucha spisanej" 
gdyby takowa powstała...ale póki co ...
po tygodniu od ostatniej róndki na rubieże sierakowskiego parku krajobrazowego 
ruszyłem ponownie w tamte strony, trochę z duszą na ramieniu, gdyż plan stanowił 
osiągnięcie dystansu 200 km, a to pierwsza taka rónda od ponad dwóch lat.
otóż od stycznia 2015 zmagałem się z łękotką, artroskopią, rehabilitacją i brakiem wiary 
w jakiekolwiek kręcenie korbą .
no i jebło...dwieście z okładem, a kolano ...
jak by je sam nagasawa san reperował i jeszcze njs wygrawerował tam gdzie trza!
ot takie moje zboczenie.
taki też był plan na tą wyprawę. by zbaczać z drogi ruchliwej,by porwać się 
w krainę 100 jezior bez planu,by przejechać drogę w jedną stronę,
zjechać,zawrócić i podjechać. bo każda droga ma dwie strony
i ja te dwie strony muszę poznać. 
tak jak zobaczyć co jest za zakrętem muszę i jak walczyć jeszcze 
muszę by zawrócić do domu, i potem tak wracać oglądając się za siebie co chwilę...
i oczywiście powrócę w te lodowcem ukształtowane pagóry koło jesieni
bo nie wszystkie drogi podjechałem i zjechałem i nie wiem co tam jest 
za kilkoma zakrętami jeszcze i spać przez to nie mogę!
ot takie moje zboczenie.
pOSTRO!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz