sobota, 31 grudnia 2016

jestem ostrym kołem fiksedinka...

... JESTEM OSTRYM KOŁEM FIKSEDINKA ...

... I NAPRAWDĘ MUSZĘ SPORO SIĘ NAJEŹDZIĆ ...

... WIĘC JAK JUŻ DOPADNĘ DO WODOPOJU ...

... TO PIJĘ ...

... PIJĘ , PIJĘ , PIJĘ PIJĘPIJEpIJepjE i pjjjem ...

... i fTetyn apafeejezt-EnaaAaem! ...yehĆ ...

... A DOo DOMUuu DALEKo ...
OZTE KOO!

niedziela, 18 grudnia 2016

przymarzłe dundle











chyba nie  myślisz że fiksedink zagrzebał się gdzieś pod stertą
gnijących liści czekając na kojące promyki  wiosennego słoneczka?!
fiksedink czuwa! fiksedink trzyma łyde na pulsie! fiksedink radzi ...
chcąc zjeść dundla przymarzłego do wąsa musisz się liczyć z tym 
że jak bryłka bursztynu z robalem wewnątrz 
i on ( dundel ) będzie zawierał w sobie włos z owego wąsa 
od którego został tak łapczywie oderwany
a który to włos będzie cię giglotał w podniebienie 
utrudniając połknięcie tej jakże istotnej porcji kalorii 
niezbędnej by przetrwać w tych trudnych zimowych
warunkach pogodowych ...no chyba że nie masz wąsa ...
ale jak nie masz wąsa to z tobą nie jeżdżę ...
no bo dlaczego ktoś ma mieć lepiej od fiksedinka ... ?



czwartek, 1 września 2016

..łbem pochylonym..






















 wyrwawszy się z matni dnia powszedniego, jadę.
 łbem pochylonym tuż nad kołem znaczę ślad w tym 
dniu powszednim.ślad mej podróży, jak w galarecie 
gęstej, niewidocznej dla oka, nożem znaczę.
nożem ostrym.
to nic że zaraz za moimi plecami wszystko to się 
zasklepia.zarasta tym dniem powszednim.
lecz ja ,tę wyrwę wyrzynając łbem pochylonym,
w niej pozostaję.a więc poza tą powszedniością jestem
z tym łbem tam na dole. i wyszczerzam kły sam do siebie!

pOSTRO!


sobota, 20 sierpnia 2016

co mogłoby się zdarzyć pod krzyżem w Lulinie...?













wybraliśmy się z Arkiem pojeździć na rowerach.
gdzieś tam, niedaleko, bez specjalnego planu. 
tak o.
mijaliśmy miasteczka i wsie, które znam,
bo wielokrotnie przez nie przejeżdżam ...
ze spuszczoną głową pochłoniętą jazdą.
i okazało się, że wcale nie znam tych miejsc!
ja tylko wiem gdzie one są.
a wystarczy się po prostu zatrzymać 
i rozejrzeć wokół a wówczas opada kurtyna
przelotności wrażeń doczesnych odsłaniając 
rzeczy, które wcześniej wydawały się
być zasłonięte zasłoną jakąś nieprzeniknioną...czy jakoś tam. 
w każdym bądź razie wystarczy wziąć mapę dowolnego
powiatu i wybrać te najbardziej niepozorne z dróg,
te malowane cienką kreską, by znaleźć ukojenie
i zanurzyć się w pejzażu i stać się jego częścią 
jak sarna żrąca coś na ściernisku...
lub motylek biały taki.
i, aby poczuć tę ulotność błogą
 nie trzeba wcale oddalać się tak bardzo od miasta
...
co oczywiście nie znaczy , że my się nie oddaliliśmy.
...
nie będzie tu opisu miejsc, dróg i punktów gastronomicznych 
bo to nie jest przewodnik turystyczny czy poradnik jakiś.
po prostu...zrób to sam (człowieku)...rozejrzyj się(człowieku)...
przejeżdżałeś (człowieku) gdzieś autem-pociągiem...
i coś cię (człowieku) zainteresowało...
przykuło twoją (człowieku) uwagę...
wsiądź na rower (człowieku...najlepiej człowieku ostre)...
 i pojedź tam (...) a reszta sama się dopisze.
i być może spotkamy się kiedyś w drodze!
pOSTRO!(człowieku)

ale...co do kroćset  mogły by mieć miejsce pod krzyżem w Lulinie?!
heh!

 

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

żYCIÓWKA

 Widziałem orła cień!
To jest blog więc musi być o życiu. Czasem prozaicznym a czasem takim...no wiesz.
Czas się otworzyć i coś prawdziwego napisać.
,,Józek"!
Ćisne do chaty!Wogle to relacja prawie na żywo! Taki czas.Musi się dziać teraz albo ić pan do h...
Więc ćisne.Śedze mu na kole.Jest godzina 22:30 ileś ...także zupełnie jasno lato przecież poco mi lampki fak...śedze mu na kole...taki Józek na trekingu z marketu...ma pasek odblaskowy na kurtce wiec go nie zgubie ale ma nogę!Ćisne za skór..lem!
Dobra!Jezdem po dwuch piwkach może sześću i siedze mu na kole!Poznań Bukowska ścieżka rowerowa!Kto zna ten wie...to nie rzarty!
Wale życiófke! Że też na ostrobuj nie pojechaełm ..tak bym dał jak nigdy!
Śedze mu na kole...jak na kole ...normalnie nie popuszcze gnojowi zniszcze pełna kontrola kontzentracja
śedze mu na kole poważna żecz nie jakieś tam róndy flegmatyczne prawdziwy sprint Zieliński nie dał rady w rio ja kórwa nie odpuszcze chujózkowi jak na pcmc wewrocławiu śe czuje normalnie kurierka redhukbarcelona POZNAŃSKISTYLDZIWKO!
Jeszcze nigdy tak nie kontrolowałem wyścigu reaguje na każdy jego ruch nie odpuszczam spokój czuje że Józek się spala mięknie nie da rady śedze mu na kole pozycja jak na zjeździe w zębie albo bukowinie noł brejks madafaka kilemol łerdydjusliplastnajt fakmidzizas zostawił mnie na światłach jak się pytam życie jest
niesprawiedliwe jade na rónde rano
 bardzobrzydkiesłowo.



sobota, 6 sierpnia 2016

zboczenie















"...a kiedy nastał dzień siódmy ...wstałem o świcie i uderzyłem w korbę 
w stronę krainy czerwonymi wiaduktami porośniętej."  
to mógłby być cytat z "wielkiej księgi wypraw smarem z łańcucha spisanej" 
gdyby takowa powstała...ale póki co ...
po tygodniu od ostatniej róndki na rubieże sierakowskiego parku krajobrazowego 
ruszyłem ponownie w tamte strony, trochę z duszą na ramieniu, gdyż plan stanowił 
osiągnięcie dystansu 200 km, a to pierwsza taka rónda od ponad dwóch lat.
otóż od stycznia 2015 zmagałem się z łękotką, artroskopią, rehabilitacją i brakiem wiary 
w jakiekolwiek kręcenie korbą .
no i jebło...dwieście z okładem, a kolano ...
jak by je sam nagasawa san reperował i jeszcze njs wygrawerował tam gdzie trza!
ot takie moje zboczenie.
taki też był plan na tą wyprawę. by zbaczać z drogi ruchliwej,by porwać się 
w krainę 100 jezior bez planu,by przejechać drogę w jedną stronę,
zjechać,zawrócić i podjechać. bo każda droga ma dwie strony
i ja te dwie strony muszę poznać. 
tak jak zobaczyć co jest za zakrętem muszę i jak walczyć jeszcze 
muszę by zawrócić do domu, i potem tak wracać oglądając się za siebie co chwilę...
i oczywiście powrócę w te lodowcem ukształtowane pagóry koło jesieni
bo nie wszystkie drogi podjechałem i zjechałem i nie wiem co tam jest 
za kilkoma zakrętami jeszcze i spać przez to nie mogę!
ot takie moje zboczenie.
pOSTRO!